środa, 8 kwietnia 2015

Dobrze że jesteś

Tak sobie dorastasz obok mnie a ja nadziwić się nie mogę...
Widzę jak z każdym dniem coraz więcej słów wypowiedzieć potrafisz,jak bieg staje się szybszy, równowagę łapiesz łatwiej niż jeszcze wczoraj,jak tortury na kocie stają się coraz to wymyślniejsze...
Jak smakują Ci gofry i szpinak na zmianę..

Jak kwiaty wąchasz i marszczysz nosek,jak mrówkom przygladasz się z zachwytem,jak do pana na lotni wołasz "kaka"...
Jak puzzle z kotkiem składasz i z klocków budujesz zamiast tylko burzyć...
Jak każdy włos robi się dłuższy,jak z kapci wyrastasz,jak nos Twój coraz bardziej do mojego robi się podobny...
Tak sobie dorastasz,a ja jestem obok i nadziwić się nie mogę...Jestem obok,bo jeszcze mogę być,
jeszcze mi pozwalasz... 




Post poczyniony rok temu. Do dziś aktualny...

Dziś słyszę "Mamusiu, czy Ty nie rozumiesz...?"
Fakt nie rozumiałam, nie wiedziałam i nie spodziewałam się, że małego człowieka można tak kochać.

Dziś słyszę "Wiesz?"
Już wiem.

Dziś słyszę "Jesteś dumna?"
Jestem. Bardzo. Każdego dnia.

Dziś słyszę "Kocham Cię"
I nic mi więcej nie trzeba.

niedziela, 29 marca 2015

Razem a jednak osobno, osobno a jednak razem

Za każdym razem kiedy T.  wyjeżdża dopada mnie poczucie beznadziei i myśli krążą ciągle wokół tego w jak "czarnej dupie" jestem. Ja ale i kilkaset czy kilkanaście tysięcy kobiet w tym kraju. Zawsze wtedy zastanawiam się dlaczego musi być tak, że aby
móc żyć godnie,mogąc mieszkać "na swoim", nie licząc każdego grosza od pierwszego do pierwszego trzeba albo tyrać po kilkanaście godzin na dobę albo wyjechać z tego kraju. W sumie na jedno wychodzi bo tak czy siak, czasu dla rodziny brak...

Mówią "coś kosztem czegoś" - owszem, ale koszt ten jest bardzo wysoki i często myślę jaki będzie efekt tej rozłąki. Jakie konsekwencje poniesiemy jako rodzina... Brrr...

Mówią "inni mają gorzej" - zgodzę się i trzymam się kurczowo tej myśli... a raczej tej, że mamy naprawdę wiele - jesteśmy zdrowi, młodzi, kochana istota daje nam wiele szczęścia...

Inni mają gorzej...











piątek, 20 marca 2015

Wiosna ach to Ty!

Wiosna to czas kiedy w człowieka wstępują nowe siły, kiedy więcej "się chce", kiedy budzimy się z zimowego letargu. To dużo lepszy czas na podejmowanie nowych wyzwań. Dla mnie zdecydowanie lepszy niż Noworoczne obiecanki cacanki.To również czas porządków. Porządków typowo przyziemnych (Okna wręcz krzyczą "Umyj nas"), ale także tych w sercu i umyśle. To czas zweryfikowania własnej osoby, swoich dokonań, zaniedbań, oceny ludzi którzy nas otaczają, przyjaźni...

Najlepsze wspomnienia zostają w nas na zawsze. Najlepsze sny ulatują szybciej niż byśmy tego chcieli. Największe marzenia gonimy i spełniamy,bądź stoimy w miejscu i pozwalamy im uciec.
Drogi nasze krzyżują się,nasze losy zapętlają,czasami rozchodzą.
Najlepsi ludzie odejdą jeśli im na to pozwolisz. Nie pozwól.


Niektórym ludziom należy pozwolić odejść. Dla naszego własnego dobra.
Chociaż czasem budząc się w nocy masz ochotę zadzwonić i powiedzieć "Cześć, co słychać?"
 

A tymczasem cieszymy się wiosenną aurą.


czwartek, 12 marca 2015

Ko-chau

Notka wspominkowa.

Coś straciłam nie mogąc przytulić Cię zaraz po narodzinach…mogłam jedynie chwycić na chwilkę twój maleńki paluszek… coś straciłam nie mogąc swobodnie Cię nakarmić…czułam się gorszą matką. Tą która nie dość, że nie potrafi sprowadzić na świat własnego dziecka, nie umie się też nim zająć…
a jednak jesteś tu teraz ze mną i co wieczór trzymając Cię za ten sam kochany palec uświadamiam sobie jak bardzo myliłam się - jednym słowem „Ko-chau” sprawiasz że serce matki jest coraz większe,mocniejsze.
Gotowe na każdą burzę.
Powtarzam sobie, że zarówno mnie jak i Tobie nie mogło trafić się lepiej.
Wiem że czujesz tak samo.
Ko-chau <3



czwartek, 5 marca 2015

Matka hipokrytka

Konsekwencja nie jest moją dobrą stroną. Ale kiedy tak się zastanawiam, w zasadzie  tylko do siebie bywam niekonsekwentna... Dieta,szycie,pisanie,prasowanie...DRAMAT!
W stosunku do mojego własnego dziecka bądź "grupowego" bywam jednak wręcz żołniersko słowna. Zachęcam i uczę, krok po kroku dążąc do celu. Zawsze powtarzam "uda Ci się", "nie udaje się tylko temu, kto nie próbuje". Staram się słuchać, jeśli widzę że coś ewidentnie "nie idzie", pomagam. Ale nadal próbujemy. Razem.
W wielu przypadkach takie działanie pozwoliło mi wypracować w dziecku dobre nawyki. I w taki sposób udało mi się już "wygrać" z własnym dzieckiem w kwestii wymuszania, jedzenia, mycia zębów, ubierania.  Nadal walczymy o sprzątanie i póki co bywa czasami że nerwy mam w strzępach.

Dzięki Niej staram się być konsekwentną również w stosunku do siebie żeby nie zostać kiedyś posądzoną o hipokryzję! :)
Zaczynam od małych rzeczy. Dziś po kąpieli wklepuję balsam,
I promise :)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Postanowienia

Święta,Nowy Rok, nowe możliwości, nowe wyzwania...Niektórzy mówią "Cuda tworzysz", może i tak ale najśmieszniejsze jest to, że z tych cudów najmniej korzysta moje dziecko. Brakuje mi czasu, czasem zapału, zaangażowania. A gdyby tak tylko poświęcić się temu co się lubi i kocha najbardziej? Pewnie efekty byłby bardziej spektakularne. Dlatego z nowym rokiem (jak co roku:P) podjęłam pewne postanowienia - mniej żreć, więcej pracować,bardziej kochać.  I o ile z tym kochaniem mi wychodzi, tak reszta leży odłogiem i czeka na lepsze jutro...Znacie jakieś sposoby na zmotywowanie się ? Help!

a tymczasem pokażę Wam prezent dla małej Lenki od Cioci i Wujka :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Mała armia

Święta...Święta...Gorący okres przedświąteczny wykańcza mnie jak co roku. W zasadzie w całym tym szale, gubi się gdzieś radość i dziecięcy sentyment do świąt. Kiedyś to ktoś za mnie robił świąteczne zakupy, pucował, szorował i ugniatał. Dzisiaj robię to ja. I co? W każdej kolejnej kolejce do kasy widać coraz to bardziej poirytowane twarze...rozwrzeszczane dzieci...w tym i moje. Tak, Pola_na_zakupach pokazuje czasami swoje diabelskie oblicze i nie daje matce spokojnie postać w  kilometrowej kolejce, nie daje mi się nacieszyć uszu atakującą zewsząd melodią "Last christmas" Wham...musi mnie dobić. Rzucić się na podłogę i papę drzeć. Mam ochotę położyć się obok niej ale sylwester na oddziale zamkniętym to nie może być dobra opcja :P Wieczorem kiedy mój mały potwór wpadnie w objęcia morfeusza ja tworzę armię, która choć trochę poprawia humor w tym dzikim przedświątecznym szale. A jak u Was?